Korekta diety – poskutkowała…

Moja Daszeńka.

Oto kolejny miły e-mail. Pisownię pozostawiłam oryginalną. Nie podałam również imienia Opiekunki i Jej psa.

Oto nasza historia 🙂

B., 3,5 letni bokser, całe życie miał problemy jelitowo-żołądkowe. Od 1 dnia u nas na zmianę występowały biegunki, wymioty, czasami zdarzały się chwile spokoju, ale nigdy nie trwały długo. B. był leczony na wszystkie możliwe choroby świata, aż w końcu została mu postawiona enigmatyczna diagnoza „zespół złego wchłaniania” oraz zalecenie, żeby się z tym pogodzić i że pies całe życie będzie cierpiał z powodu różnych niedyspozycji.
Próbowałam całego wachlarza karm i sposobów żywienia, udało mi się mniej więcej ustalić co mu szkodzi bardziej a co mniej (bo ogólnie szkodziło mu właściwie wszystko).

Leczyliśmy się objawowo, bo nikt nie był w stanie ustalić pierwotnej przyczyny stanu zdrowia psa. B. wyglądał tragicznie 🙁 32 kg w dobrych okresach – 28 kg w gorszych. Kręgosłup, miednica, żebra – wszystko na wierzchu.

W końcu trafiliśmy do weterynarza, który twierdził SIBO (tak – lekarze potrzebowali 3,5 roku, żeby to ustalić…) i zalecił kurację metronidazolem – długoterminową.

Przeraziła mnie ta wizja – B. przez całe życie był na lekach, bałam się jakie to może mieć konsekwencje w przyszłości dla jego wątroby.

Szczęśliwy traf chciał, że w tym czasie trafiliśmy przez przypadek na bloga psiediety 🙂 Napisałam do Pani Bogusławy wiadomość z prośbą o pomoc i otrzymałam ją natychmiast. B. dostał szczegółowo rozpisana
dietę wraz z instrukcją odnośnie podawania suplementów. Na początku gotowanie + suplementowanie kosztowała mnie wiele wysiłku i czasu, ale szybko weszło w nawyk, nauczyłam się planowania posiłków, przygotowania sobie wcześniej półproduktów, i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że przestało to być w ogóle problematyczne.

Pierwszą noc po przejść na dietę spędziliśmy głównie na zewnątrz 😉 ale z dnia na dzień było coraz lepiej,
pies wypróżniał się 2-3 razy dziennie (później już tylko 2) gdzie kiedyś normą było ok 5 kup dziennie… no i zaczął tyć 🙂 powolutku, po 100-200 gramów tygodniowo.
Aktualnie waży 36 kg, wygląda wspaniale, jest pełen energii, ma śliczną sierść, zdrowe oczy i śmiało mogę powiedzieć, że nigdy nie był w tak dobrej kondycji psycho – fizycznej 🙂

Dziękuję bardzo za miły list. Tak naprawdę moja rola ograniczyła się jedynie do ułożenia diety i dobraniu odpowiednich suplementów. Całą „robotę” wykonała Opiekunka psa. Kiedy po raz pierwszy napisała do mnie – bardzo poruszyła mnie jej historia. Wiedziałam, że Pani D. jest zdecydowana po wieloletnim leczeniu, które nie przynosiło spodziewanych efektów, dokonać przewrotu w swoim życiu i życiu jej pupila. Postanowiłam im pomóc i udało się. A dzisiaj oboje są szczęśliwi – Pani i Jej Pies. Życzę Wam obojgu dużo zdrowia i radości.

Dodaj komentarz