Kolejne wyleczenie.

Mój pacjent – Diego

Kolejny bardzo sympatyczny list. Przeczytaj proszę.

Pragnę
podzielić się naszą, tzn. moją i mojego obecnie 10 miesięcznego owczarka
niemieckiego, historią.

W
poszukiwaniu pomocy dla mojego wówczas 5-cio miesięcznego psiaka, który miał
stwierdzoną alergię pokarmową i wziewną, trafiłam na stronę internetową Pani Bogusi
Czarnowskiej.

Zainteresowało
mnie całkiem inne podejście do problemu alergii. Nie chciałam się z tym
pogodzić, że mój Diego przez całe życie miałby być faszerowany sterydami,
antybiotykami, bo taki rodzaj leczenia przy wzmożonym odczynie alergii preferowali
lekarze. Zadzwoniłam przedstawiając problem. Pani Bogusia bez chwili wahania
zadeklarowała natychmiast bezinteresowną pomoc. Warunek był jeden – nie
podejmuje się terapii, jeśli psiak będzie karmiony suchą karmą. Nie był to
problem, bo Diego nie tolerował karmy – wszystkie polecane przez lekarzy
uczulały go. Następnego dnia miałam już przesłany plan żywienia + probiotyki,
enzymy, które należało wprowadzać wg opracowanego planu. Pani Bogusia
uprzedziła również, że na efekty należy trochę poczekać. Nie przyjdą
natychmiast. Poczułam wielką ulgę – nie byłam już sama, z dręczącym problemem.
Pani Bogusia cały czas czuwała i czuwa, pocieszała, dodawała siły, kiedy były
momenty zwątpienia.
Diego
przeszedł przemianę – wzmocnił się jego układ immunologiczny, wspaniale się
czuje. Za namową Pani Bogusi od dwóch tygodni powoli przechodzimy na dietę BARF,
która bardzo mu się podoba. To wszystko zawdzięczam Pani Bogusi, która zna
problem, ma wielkie serce i jeszcze większą wrażliwość na cierpienie psiaków i
ich właścicieli. Pani Bogusiu – kochamy Panią i ściskamy mocno. Ala i Diego.

Otrzymując i czytając takie listy bardzo
się cieszę, że są opiekunowie, którym leży na sercu los ich podopiecznych. Mam
nadzieję, że będzie ich przybywało, że oni również w końcu zrozumieją, że wysoko przetworzone karmy
niczemu nie służą, że są przyczyną powstawania większości chorób. Wystarczy tylko wziąć kilka produktów pokroić je, zetrzeć na tarce i podać psu. To naprawdę nie wymaga wielkiego zachodu, a ile frajdy sprawia psiakowi przygotowany przez JEGO PANA pokarm. Spróbuj i spójrz w oczy swojemu kudłatemu Przyjacielowi.
Dziękuję Pani za miły list i za zaufanie jakim mnie Pani obdarzyła. Dziękuję.

One thought on “Kolejne wyleczenie.”

Dodaj komentarz