Odpowiedź na komentarz

Otrzymałam komentarz takiej oto treści:

Witam

Trafiłam tutaj zupełnie przez przypadek i muszę przyznać, że im więcej Pani artykułów czytam tym bardziej nie rozumiem na czym Pani bazuje pisząc swoje posty? Dlaczego nie podaje Pani żadnych odniesień do medycznych artykułów lub badań przeprowadzonych przez osoby rzetelne i odpowiednio wykształcone?

Dlaczego krytykuje Pani lekarzy weterynarii pomimo tego że Pani wykształcenie lub jego brak w najmniejszym stopniu nie upoważnia Pani do podważenia osoby która po ponad pięciu latach ciężkich studiów otrzymała tytuł lekarza weterynarii.

W wielu przypadkach muszę przyznać, że ma Pani rację, zgadzam się z Panią w kwestii tego, iż odpowiednie żywienie pomaga w utrzymaniu zwierząt w dobrej kondycji, że tzw chrupki które im kupujemy nie działają korzystnie na ich zdrowie, ale jak może Pani sugerować, że Chorobę Cushinga należy leczyć dietą? Lub piszą o szczepieniach, czy może Pani odnieść się do naukowych badań które statystycznie obrazują ile pacjentów zachorowało na nowotwór z powodu szczepienia ?I czy to przypadek że w wielu postach pisze Pani o konkretnym produkcie leczniczym który akurat Pani sprzedaje ? Lub o odpowiedniej diecie którą akurat Pani dobierze?

Z wyrazami szacunku
Studentka weterynarii Agata Sowińska

Hmm… Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tego komentarza … usunąć. Przypomniały mi się słowa mojego mentora  – gwiżdż na to i rób swoje… Więc robię 🙂 i odpowiadam na poruszone kwestie.

  1. „Trafiłam tutaj zupełnie przez przypadek i muszę przyznać,że im więcej Pani artykułów czytam tym bardziej nie rozumiem na czym Pani bazuje pisząc swoje posty? Dlaczego nie podaje Pani żadnych odniesień do medycznych artykułów lub badań przeprowadzonych przez osoby rzetelne i odpowiednio wykształcone? „

A czy Pani koledzy powołują się do odniesień medycznych artykułów lub badań ludzi rzetelnych, czy mówią o powikłaniach jakie niosą za sobą szczepienia podając szczepionki i stosując antybiotyki na wszelki wypadek, podając środki biobójcze na pasożyty? Czy powołują się na konkretne osoby i badania? Jakoś tego NIGDY nie słyszałam. Fakt, nie słyszałam, bo nie pozwalam aby mojego psa leczono chemioterapeutykami. Proszę Pani, nasze zwierzaki, to nie zbiorniki na odpady chemiczne, to żywe istoty, które czują i cierpią. I to my opiekunowie musimy zadbać o to, aby jak najdłużej cieszyły się dobrym zdrowiem..

Nie musi Pani rozumieć na czym bazuję pisząc artykuły. Oparte są na materiałach, za które zapłaciłam niemałe kwoty. Blog przeznaczony jest nie dla weterynarzy i studentów weterynarii ale dla ludzi o otwartych umysłach i opiekunów poszukujących innych metod leczenia swoich podopiecznych.

  1. „Dlaczego krytykuje Pani lekarzy weterynarii pomimo tego że Pani wykształcenie lub jego brak w najmniejszym stopniu nie upoważnia Pani do podważenia osoby która po ponad pięciu latach ciężkich studiów otrzymała tytuł lekarza weterynarii”.

Nie krytykuję lekarzy weterynarii tylko stwierdzam fakty. Wiele chorób można leczyć naturalnie. Przyzna Pani, albo na etapie studiowania nie wie Pani jeszcze o tym, że tak naprawdę medycyna nie leczy, tylko powstrzymuje objawy choroby. Nie sięga przyczyn powstawania chorób.  A proces zapalny toczy się  w organizmie dalej. O tym rozmawiałam ostatnio z panią weterynarz i ona przyznała rację. Mnie nie interesują takie połowicze działania.

A co do wykształcenia. Można uczyć się wiele lat i pozostać ignorantem i można skończyć 5 lat studiów i posiadać olbrzymią wiedzę. Wszystko zależy od człowieka i jego chęci niesienia pomocy.

Kiedyś, kiedy byłam piękna i młoda, tak jak Pani wierzyłam w cudowne pigułki, biały kitel był dla mnie bożyszczem. A teraz jestem stara i życie zweryfikowało moje poglądy na cudowne pigułki i białe kitle. Nauczyło mnie przede wszystkim pokory. A jeszcze kiedy człowiek stoi jedną nogą nad grobem, kiedy białe kitle nie dają szansy na przeżycie 6 miesięcy wtedy inaczej postrzega się wiele spraw. Nie życzę Pani takiego doświadczenia.

  1. „W wielu przypadkach muszę przyznać, że ma Pani rację, zgadzam się z Panią w kwestii tego, iż odpowiednie żywienie pomaga w utrzymaniu zwierząt w dobrej kondycji, że tzw chrupki które im kupujemy nie działają korzystnie na ich zdrowie, ale jak może Pani sugerować, że Chorobę Cushinga należy leczyć dietą?”

Dziękuję Pani za to, że zgadza się ze mną, że chrupki nie są korzystne dla zdrowia. A jakie żywienie będzie Pani zalecała kiedy otworzy swój gabinet? Wiadomo jest, że na studiach weterynaryjnych jest coś takiego jak dietetyka. Na dietetyce tej nie uczy się państwa prawdziwego żywienia, tylko analizy składu sztucznych karm.

A czy Pani wie, że zmiana sztucznej diety na naturalną to połowa sukcesu w leczeniu wielu chorób dietozależnych? W artykule o Cushingu podałam dietę i leki homeopatyczne wspomagające leczenie choroby.

  1. Lub piszą o szczepieniach, czy może Pani odnieść się do naukowych badań które statystycznie obrazują ile pacjentów zachorowało na nowotwór z powodu szczepienia ?”

Za odpowiednią opłatą może Pani takie informacje zdobyć w amerykańskich instytutach, które prowadzą takie badania. Jeszcze raz powtarzam, za wiedzę zapłaciłam wiele tysięcy złotych i jeśli ktoś chce, też może zapłacić i uzyskać dane. Opiekunów nie interesują statystyki ale przypadki. Otrzymuję też od nich listy, w których opisują jak ich  psiaki po podaniu szczepionek umierają lub ciężko chorują. Mój pies również jest po takim przejściu. Oczywiście i opiekunowie i ja otrzymujemy odpowiedź – „to niemożliwe, to nieprawda”, a jednak Droga Pani, to możliwe i jest prawdą.

  1. „I czy to przypadek że w wielu postach pisze Pani o konkretnym produkcie leczniczym który akurat Pani sprzedaje ?”

Droga Pani, a jak jest w lecznicach? Trzeba najpierw popatrzeć na własne podwórko, a potem odnosić się do cudzego. Polecam organiczne suplementy aby wspomóc wyniszczonym  lekami zwierzakom odzyskać siły. Wiele z proponowanych preparatów można kupić w aptekach. Zresztą nie muszę się Pani tłumaczyć z tego jak pracuję i co polecam, tak jak nie muszą i nie tłumaczą się weterynarze. Jak do tej pory jakoś nie miałam reklamacji co do proponowanych suplementów i diety. A co do usług Pani kolegów – przemilczę tę kwestię, bo nie leży to w gestii moich zainteresowań.

  1. „Lub o odpowiedniej diecie którą akurat Pani dobierze? „

Droga Pani układanie diety to moja praca. Jestem z wykształcenia dietetykiem i fizjoterapeutą, a więc skończyłam 8 lat ciężkiej nauki (i dalej się szkolę, bo uwielbiam zdobywać wiedzę). Z czegoś muszę żyć. Mam rodzinę i psa, który wymaga mojej troskliwej opieki. Pani koledzy dawali suni tylko 3 lata życia. A ona skończyła w tym roku 6 lat i jak na swoje choroby (genetyczne, leczone homeopatią, ziołami i dietą) ma się doskonale. Więc jak ma się Pani wiedza do wiedzy pozyskiwanej z Natury?

Droga Pani, Jej wiedza i moja nijak się do siebie nie mają. Jeden z weterynarzy ostatnio powiedział mi, że „podążamy co prawda w jednym kierunku w utrzymaniu zdrowia mojej suni, ale jedziemy zupełnie na innych pojazdach”.

Więc myślę aby każda z nas zajęła się tym co najlepiej umie robić.

Życzę Pani wzorowego ukończenia studiów, pokory, empatii i otwartego umysłu i serca.

Dziękuję za komentarz.

 

18 thoughts on “Odpowiedź na komentarz”

  1. Dyplom lekarza weterynarii o niczym nie świadczy. Niejednokrotnie spotkałam się z przypadkiem, kiedy to dociekliwość właściciela, który zna swojego zwierzaka najlepiej bądź szkoleniowca czy behawiorysty okazała się czynnikiem ratującym życie. Bo lekarz wiedział lepiej, ale skoro baba się upierała to zrobi jak ona chce…na szczęście!
    Żeby być dobrym lekarzem trzeba doświadczenia a przede wszystkim POKORY. I tego Ci Agato życzę.
    Gdyby samo zdobycie tytułu lekarza o czymś świadczyło, nie dzieliło by się lekarzy na fachowców i tych, którzy kompletnie nic nie potrafią 🙂 A żyjemy w czasach, w których niestety więcej jest za przeproszeniem konowałów, niż specjalistów. Życzę Ci jednak, żebyś nigdy nie musiała być zaliczana do tych pierwszych!

  2. Dziękuję Pani za ten post, bo pomimo, że faktycznie nie trzeba się tłumaczyć ale robić swoje to przez Pani publikacje utwierdzam się w coraz większym przekonaniu, że jeśli chcę być zdrowa i mieć zdrowego psa to pod żadnym pozorem nie przenosić całej odpowiedzialności na lekarza. To jest problem dzisiejszych czasów. Wg medycyny chińskiej lekarzowi powinno zależeć na utrzymaniu zdrowia a nie na zaleczaniu objawów choroby. Bo myśląc prosto jeśli trafiamy z chorobą to jest to porażka medycyny, za która jeszcze w dzisiejszych czasach jeszcze trzeba płacić! Profilaktyka jest podstawą a życie w biegu przyzwyczaiło ludzi, że dopiero jak się coś sypnie to zwraca się uwagę na to co jemy, jak żyjemy itd.
    Ja się Agacie nie dziwie, bo sama miałam znajomych z medycyny i z weterynarii. Wiem że nie mają kiedy rozwijać swoich zainteresowań, tylko musza wkuwać byle by zaliczyć egzamin. Stąd później krzyki rozpaczy w swojej obronie. Ale zmieniłam zdanie o wyższości studiów medycznych gdy kolega z lekarskiego powiedział mi, żebym nigdy nie dała sobie wmówić że medycyna jest ciężka. Bo jak to stwierdził, jeśli jest się dobrym w zakłuwaniu to i medycyna staje się prosta. Więc rachunek jest prosty, że jest mały procent pasjonatów tematu, a większy marzycieli chcących stworzyć biznesy rodem z serialu TVN.
    Kończąc moją wypowiedź, nie jestem przeciwnikiem nauk medycznych, bo są bardzo potrzebne. Jestem przeciwnikiem pompowania ego młodych adeptów na Uczelniach, którzy tak jak Agata podważają wiedzę bez papierka.

    Pozdrawiam
    Ewelina

  3. Dziękuję za komentarz.
    Ja również nie jestem przeciwnikiem nauk medycznych. One są potrzebne wtedy kiedy istnieje zagrożenie życia. A większości chorobom można zapobiec stosując profilaktykę bez uciekania do wyniszczających organizm chemicznych leków. Dlatego też powstał blog, którego celem jest pokazanie opiekunom, że można inaczej dbać o swoje zwierzaki. Wiele chorób dietozależnych można wyleczyć stosując odpowiednią dietę oraz zioła i leki homeopatyczne. Czyli tym co tak mocno krytykują lekarze i ludzie nie nie posiadający wiedzy na ten temat. Chcę pokazać, że to jednak możliwe. Pozdrawiam

  4. Dzień dobry, cieszę się, że istnieje taki blog, który jest skarbnicą wiedzy dla miłośników zwierząt i dziękuję za Pani pracę oraz praktyczne porady jakich Pani tu udziela.
    Moje doświadczenia z lekarzami weterynarii są niestety negatywne. Mam prawie 11-letnią sunię w typie ratlerka, która jest okazem zdrowia z pewnością w dużej mierze dzięki pożywieniu jakie dostaje (jeszcze nie znając Pani strony, intuicyjnie karmiłam ją produktami, które Pani wymienia) oraz dobremu traktowaniu.
    Sunia ma od urodzenia przepuklinę, którą trzeba zoperować i bardzo mnie to martwi, bo lekarka-chirurg od razu chciała przeprowadzić… sterylizację, bo wg statystyk 3/4 suczek umiera z powodu ropomacicza i chorób narządów rozrodczych i "profilaktycznie" trzeba(?) te organy usunąć.
    Nie chciała zoperować samej przepukliny, twierdząc że za miesiąc trzeba będzie powtórzyć zabieg a sterylizacja jest konieczna i ponoć nie ma żadnych skutków ubocznych.
    Nie zgodziłam się na to, bo nie widzę sensu w usuwaniu zdrowych organów żeby zapobiec chorobom, które mogą, ale wcale nie muszą wystąpić…
    W ogóle obserwuję jakiś dziwny trend na tą sterylizację… Nie wierzę w to, że psy znoszą obojętnie takie zabiegi. W internecie też niewiele informacji o ubocznych skutkach sterylizacji. Obecnie szukam dobrego lekarza z prawdziwego zdarzenia, który zajmie się moją sunią. Lekarz weterynarii podobnie jak pediatra nie ma kontaktu werbalnego z pacjentem, więc powinien mieć serce i intuicję a nie bazować na statystykach i wiedzy akademickiej. Dla mnie to jest okaleczanie zdrowego zwierzęcia i temat nie do zaakceptowania. Byłabym wdzięczna za komentarz. Serdecznie pozdrawiam:)

  5. Do negatywnych skutków kastracji suczek zalicza się:
    – przy zabiegu wykonanym poniżej 1 roku życia suki, zwiększa się znamiennie zagrożenie osteosarcoma,

    – zwiększa ryzyko naczyniakomięsaka śledziony i serca,

    – trzykrotnie zwiększa ryzyko niedoczynności tarczycy,

    – zwiększa ryzyko otyłości, ponieważ spowolniony zostaje metabolizm organizmu

    – powoduje problemy z nietrzymaniem moczu – u 4-20% suk, częstomocz. Niedobory testosteronu i estrogenów indukują problemy z nietrzymaniem moczu. Pojawiają się zwłaszcza u suk (20%). Rasy większe są bardziej zagrożone tym powikłaniem( boksery do 60%),

    – zwiększa ryzyko zakażeń dróg moczowych,

    – zwiększa ryzyko zmian zapalnych pochwy, zwłaszcza u suk sterylizowanych przed osiągnięciem dojrzałości płciowej,

    – zwiększa ryzyko guzów układu moczowego,

    – zwiększa zagrożenie schorzeniami układu kostno-szkieletowego,

    – zwiększa zagrożenie niepożądanymi reakcjami poszczepiennymi (nawet do 40%),

    – zmienność nastrojów i zwiększenie agresji (ostatnie doniesienia),

    – zmniejszenie aktywności u psów użytkowych (a nie każdy pies jest tylko ozdobą dywanu czy kanapy),

    – zmniejszenie masy mięśniowej,

    – skrócenie życia o 2 lata w porównaniu z niesterylizowanym rodzeństwem.

    Opiekunowie zazwyczaj sterylizują suczki dla wygody. Proszę na adres psiediety@gmail.com podać miejscowość, w której Pani mieszka. Znajdę weterynarza, który zajmie się sunią. Pozdrawiam 🙂

  6. Dobry wieczór
    Bardzo dziękuję Pani za wspaniałe artykuły i za to, że dzieli się Pani dwoją ogromną wiedzą z innymi 🙂 Często tu zaglądam i stosuję porady (mam psa alergika i kociarnie 6 osobową, każdy ze swoją historią). Pomimo, że mam dopiero 27lat, już jakiś czas temu przekonałam się, że metody stosowane przez weterynarzy nie do końca służą moim zwierzakom. Sama dopiero się uczę, dlatego Pani artykuły są dla nas zbawieniem i skarbnicą wiedzy! Dziękuję w imieniu swoim i reszty 🙂 Ewelina

  7. Mam dwie małe suczki, z czego jedna po przejściach, również zdrowotnych. Adoptowana ze schroniska. Dziś dzięki zastosowaniu rad Pani Bogusławy to zdrowy, wspaniały i radosny psiak. Żaden lekarz nie pomógł tak jak wpisy na blogu. Nigdy wcześniej nie pisałam. Zmusił mnie do tego wpis lekarza weterynarii. Bardzo dziękuję za Pani wiedzę i doświadczenie. Dziękuję za zdrowie moich małych przyjaciół!

  8. Witam. A ja mam pytanie : czy po przestawieniu psa na zywienie surowym mięsem moze wystapic wysypka na ciele . U mojego psa po 3 tygodniach karmienia żwaczami i wolowina z dodatkiem warzyw pojawiła się wysypka w uszach i pachwinach . I nie wiem ,czy to objaw oczyszczania sie organizmu , czy może psu nie pasuje ta dieta ? Jeśli to objaw oczyszczania sie organizmu , to jak długo może to trwać ? Aha.. i kupy ma rzadkie 🙁

  9. Czy pies był na diecie przejściowej? Czyli 14 dniowym karmieniu tylko żwaczami? Jeśli nie to opisywane objawy mają prawo wystąpić. Nie wiem ile warzyw podawano psu. Ich nadmiar może również powodować biegunkę. Wysypka i świąd może być objawem oczyszczania jak również objawem nietolerancji wołowiny. Przy przechodzeniu na surową dietę polecam żołądki baranie lub jagnięce dla delikatnych psów. Jak długo trwa oczyszczanie, nie wiem, wszystko zależy od organizmu psa. Na tą chwilę może należałoby powrócić na tydzień do żołądków baranich i obserwować psa. Pozdrawiam.

  10. Tak , pies był przez 2 tygodnie karmiony tylko zwaczami wolowymi . Potem wprowadzilismy dodatkowo wołowinę. Byc może ona go uczula. Wysypka pojawiła się po 2 tygodniach jedzenia żwaczy plus kilka dni wołowiny.Wyeliminujemy wolowine w takim razie. Dziękuje za odpowiedz .

  11. Pani Bogusławo jestem od 15 lat na diecie dr.Kwaśniewskiego
    i tu mamy dopiero atak w środowisk medycznych na ten sposób żywienia.Widzę olbrzymie podobieństwo w Pani podejściu do problemu przede wszystkim w zapobieganiu chorobom.A propos wypowiedzi Pani Agaty Sowińskiej studentki weterynarii- Pani Agato ! Pani jeszcze nie zauważyła że studia weterynaryjne w Polsce jeszcze nie przygotowują należycie do zawodu i te sześć lat nabywania olbrzymiej ilości wiedzy ,tej niestety teoretycznej a mniej praktycznej bo na nią nie ma czasu.Znam to z doświadczenia moich studiów i obserwując praktykantów którzy pojawiają się czasami.Po za tym nadmiar lekarzy powoduje że często gabinety szukają sposobów na przeżycie i sprzedaje się te witaminki,dodatki,szczepienia co roku itd.Pozdrawiam serdecznie.

Skomentuj ewiewe Anuluj pisanie odpowiedzi