Historia Mikolinki

Moja Mikolinka to sunia rasy Highland White Terrier i jest moją największą przyjaciółką. Skończyła 19 czerwca 8 lat i na chwilę obecną szaleje jak mały szczeniak, a wszystko to zasługa Pani Bogusi.

W końcem marca nie było tak pięknie i tak super jak teraz, byłam bardzo zmartwiona tym co się dzieje z moją Mikoliną.

Mikolinka od szczeniaczka w wieku 6 tygodni jest na karmie weterynaryjnej suchej i mokrej, oczywiście za namową lekarza weterynarii tej podobno najlepszej i jednej z najdroższych.

Gdybym wiedziała jaką krzywdę robię mojemu pieskowi karmiąc go suchą i mokrą karmą nigdy nie zgodziłabym się na taki rodzaj pożywienia dla niej.

Zaczyna się bardzo niewinnie prawdopodobnie od września, października Mikolina ma suchy nos, wciąż go oblizuje chorobliwie. Ma nadmierne pragnienie. Bardzo dużo sika, objętościowo. Przytyła, ma obwisły brzuszek. W grudniu przechodzi operację na przepuklinę i czyszczenie kamienia z ząbków i w związku z nadwagą lekarz proponuje karmę RC odchudzającą.

Po 2 miesiącach jedzenia tej karmy Mikolina schudła, ale pojawiła się krew w kupce. Zastosowano zastrzyki i tabletki przez 5 dni antybiotyki. Mikolina przez cały czas miała opuchnięty brzuszek i wypijała ogromne ilości wody. Oczywiście sikała objętościowo bardzo dużo. Doszło do tego że nawet w mieszkaniu, bo nie potrafiła tej ilości moczu utrzymać. Była słaba i wciąż spała, jadła, piła i sikała. Kiedy się kładła spać to tak dziwnie stękała, jak człowiek którego coś boli.

Zrobiliśmy USG brzucha, które nie wykazało niczego niekorzystnego, wątroba w porządku, trzustki nie było widać, jelita wypełnione, zagazowane, żołądek w porządku, duzy pecherz, nerki w normie, przy czym w lewej 2 małe kamyczki. Oddaliśmy mocz do badania oraz pojechaliśmy na pobranie krwi. Wyniki nie były dobre, weterynarz powiedział ze to prawdopodobnie Cushing tylko trzeba zrobić test całodniowy żeby sprawdzić czy to od nadnerczy czy od przysadki. Przy USG nie było powiększonych nadnerczy.

Poczytałam trochę o tym Cussingu i skutkach leczenia farmakologicznego, niestety ale leczenie lekami kontrowersyjnymi, które miałyby Mikolinie uszkodzić nerki i wątrobę, a nawet doprowadzić do zatrzymania akcji serca nie przemawiały do mnie.

Zaczęłam szukać alternatywy, byłam nawet skłonna udać się do bioterapeuty z Mikoliną byleby tylko jej stan się poprawił.

Przewertowałam cały internet, wszystkie fora i znalazłam stronę Psie Diety i Panią Bogusię której dieta, zalecenia i wskazówki pozwoliły mojej Mikolinie wrócić do zdrowia.

Z polubieniem strony na Facebooku mialam takie szczęście że polubiłam ją jako 500 osoba i otrzymałam nagrodę w postaci szamponu Epiwet który był miłą niespodzianką dla mojej Mikolinki. Napisałam email do Pani Bogusi o naszym przypadku schorzenia i potem już było tylko lepiej.

Ta dieta czyni cuda.

Wystarczyło 2 miesiące na diecie zdrowej urozmaiconej bez konserwantów uzupełnionej suplementami i probiotykami, aby moja Mikolina mogła znowu być radosnym szczęśliwym psem. Wszystko się unormowało mało pijemy, mało sikamy, kupki ładne. Mamy mały brzuszek , bez powiększonej wątroby.

Szczerze polecam współpracę z Panią Bogusią, która jest fachowcem o bardzo dużej wiedzy i empatii. Jesteśmy w bardzo dobrych rękach i przyjęłyśmy tej rodzaj diety jako styl życia mojej Mikolinki. Uważam, że zmiany które proponuje Pani Bogusia i jej dieta nie tylko leczy z chorób ale też wzmacnia organizm zwierzęcia i procentuje na przyszłość.

Zofia i Mikolina

Kolejna dobra wiadomość. Odpowiednia dieta, dobrana indywidualnie do pieska działa dużo dobrego. A jeśli dodamy do niej naturalne preparaty można rzec – dzieją się cuda 🙂

Najważniejsze jest w tym wszystkim ścisła współpraca opiekuna ze mną. Przynajmniej na początku terapii.

Zaznaczam, też że nie zawsze choroby Cuschinga da się prowadzić tylko dietą. Czasem konieczne są farmaceutyki.

W tym przypadku się udało, a może nie był to pełnoobjawowy Cushing. Najważniejsze teraz aby Pani Zofia trzymała się ściśle diety i zaleconych preparatów.

Pozostaję do dyspozycji obu Pań, tak długo, jak długo będę potrzebna 🙂

2 thoughts on “Historia Mikolinki”

  1. Wspaniała, wzruszająca historia! Potwierdzam, że dzięki domowemu jedzeniu i odpowiednim preparatom psy odzyskują zdrowie i radość. Mój psiak przykładem. Przedtem wciąż biegaliśmy do lekarza, bo albo problem z brzuszkiem albo z uchem albo gardłem i za każdym razem antybiotyki oczywiście. Jakby lekarze nie umieli wymyślić nic innego. Mati już od kilku miesięcy zażywa kolejne preparaty i widać, jak wzrosła mu odporność i ile ma radości życia.

Skomentuj Magda Bąk z Bydgoszczy Anuluj pisanie odpowiedzi